Fundament, o którym zapominamy

Słowa nienawiści, przemoc, agresja i brak zrozumienia. Coraz częściej spotykam się z takimi reakcjami uderzającymi w kierunku osób wykluczonych przez społeczeństwo. Rozpoznaję je na ulicy, w środkach komunikacji i wśród zwyczajnych rozmów. Stają się niepokojąco naturalne i oczywiste. Stają się wręcz ogólnie przyjmowanym prawem. Stają się przekonaniem, że własny sposób oceny i kategoryzacji jest tym najbardziej słusznym, a im więcej słyszę i widzę tym mocniej utwierdzam się w przekonaniu, że wcale nie jest. Nie mamy absolutnie żadnego prawa pozbawiać szacunku czy godności drugiego człowieka.

Zdania te piszę w oburzeniu, niezrozumieniu i jednocześnie smutku. Piszę po wyjściu z tramwaju, piszę za te wszystkie momenty, w których  usłyszałam słowa nienawiści bombardujące człowieka. Słowa potępienia kierowane do osób, które znam i szanuję. Słowa pogardy do grup wykluczonych, zmarginalizowanych i zastraszonych. W tym wszystkim słowa pełne nieświadomości. Nieświadomości, że stoję obok i nie zgadzam się na taki sposób obrażania moich znajomych, przyjaciół czy ludzi zupełnie mi obcych, a jednak w pewien sposób bliskich.

„Pamiętam jak byliśmy kiedyś na wycieczce z dzieciakami w Warszawie. Tragedia. Wchodzimy do metra a tam żul wtacza się w naszym kierunku, a dzieci stoją. Szybko oczywiście powiedziałam im, żeby się odsunęły. To nieludzkie, żeby w tak młodym wieku musiały oglądać takie dno.”

„Wiesz jak to jest – stary, powtarzający się schemat. Wchodzisz do autobusu, chcesz usiąść, ale nagle się cofasz bo czujesz, że śmierdzi, a potem widzisz dlaczego. Powinny być osobne przedziały dla  NICH. Najbardziej to się śmieję jak potem obserwuję ludzi wsiadających na następnych przystankach. Każdy działa tak samo. Wiadomo – przecież nikt usiądzie, ja bym się bała. Takie osoby powinny być odseparowane od społeczeństwa.”

Mogłabym wymieniać takie wypowiedzi bez końca. Powstrzymuję się jednak, bo musiałabym je cenzurować. Myślę, że nie ma to najmniejszego sensu. Nie chcę promować tych zdań czy słów traktujących o tak niesłusznym potępieniu. Trzeba oczywiście zrozumieć, że niezależnie od tego jak by brzmiały przekazują jeden komunikat: „Jesteś inny ode mnie, więc nie zasługujesz na szacunek”. Z takim przekazem celowanym w kierunku osób marginalizowanych spotykam się co najmniej kilkukrotnie w ciągu tygodnia. Nie wiem czy to przypadek, wiem natomiast, że w ostatnich miesiącach mocno wyczuliłam słuch na takie słowa. Od kilku miesięcy też próbuję reagować. Początkowo jednie słuchałam i mocno burzyły się we mnie te oskarżenia. Wewnętrzna złość powtarzała, że  się z tym nie zgadzam, że tak nie powinno być, że czuję, że nie jest to słuszne ani w żadnym przypadku prawdziwe. Szybko odkryłam, że moje myśli nic nie zmienią, więc zaczęłam reagować – spokojnie zwracając uwagę. Nigdy jeszcze mój komentarz nie spotkał się z pozytywnym odbiorem, niejednokrotnie wręcz w przypadku danych osób, z którymi wchodziłam w rozmowę powodował wzrastającą agresję. Powyżej podałam przykłady wypowiedzi dotykające osób znajdujących się w kryzysie bezdomności czy mierzących się z nałogiem. Przykładów mowy nienawiści, które słyszałam jest znacznie więcej. Przykładów mowy celującej w uchodźców, wyznawców innych religii, osoby homoseksualne, niepełnosprawne czy żyjące w krajach dopiero się rozwijających. Są to reakcje, na które w żaden sposób się nie godzę. Są to reakcje absurdalne, wynikające z niezrozumienia rzeczywistości drugiej osoby, wynikające z postawy wyższości i braku szacunku dla inności.

W ostatnich miesiącach pojawiało się we mnie dużo myśli na ten temat, ale podsumowanie ich usłyszałam kilka dni temu w rozmowie z 92 – letnim człowiekiem niezwykle inteligentnym, bratem mojego dziadka, odznaczonym Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski oraz  Orderem Orła Białego:

„Dziś obserwujemy dużą jednostkowość. Każdy chce robić wszystko sam, bez zrozumienia dla drugiego. Zanika pojęcie grupy, wspólnoty ludzi związanej z szacunkiem do pojedynczych osób. To takie niepokojące odspołecznienie. Tak bardzo chcemy dążyć do sprawiedliwości, a zapominamy, że jest ona niczym innym jak szacunkiem należącym się każdemu. Dzisiaj mogę powiedzieć, że mam w sobie zrozumienie dla migrantów, osób homoseksualnych oraz grup, które społeczeństwo w różny sposób wyklucza. To jest podstawa.”

Szacunek należący się każdemu. Słowa te budzą we mnie ogromne poruszenie, bo są tak bardzo prawdziwe. Przypominają o fundamencie, który dawno przestał być stawiany, który został zaburzony poprzez mowę nienawiści, przemoc, wykluczenie, brak zrozumienia. Fundament, który przerodził się w wyżej wspomnianą jednostkowość, przerażającą autoreferencję i zrozumienie jedynie dla samego siebie, własnych potrzeb i osiągnięć. Jest to wręcz dramatyczny obraz tworzenia wysokich murów i przepaści, który wynika z ograniczonego postrzegania rzeczywistości jedynie w kluczu „ja” i moja racja. Obraz przejmujący związany jedynie z domysłami, WŁASNYMI przekonaniami na temat drugiej osoby oraz brakiem dialogu i uświadomienia sobie, że historie i uczucia ludzkie są niezwykle złożone i mają wpływ na sytuację czy rzeczywistość w jakiej znajduje się dany człowiek.

Często po usłyszeniu słów, które celują w daną grupę społeczną odczuwam duże niezrozumienie, złość i zrezygnowanie. Zazwyczaj w takich momentach (czuję, że nie jest to przypadek) spotykam ludzi, którzy całą swoją osobą wnoszą dużo pokoju. Jest coś naturalnego i serdecznego w tych postawach, za które zawsze mam ochotę dziękować. Są to postawy budujące, przypominające o kierunku właściwym i pokazujące rozwiązanie dla rozprzestrzeniającego się jadu. Są odpowiedzią i drogowskazem, bo wskazują od czego powinniśmy wychodzić podczas dialogu z drugim człowiekiem.

„Całym sercem uważam, że tylko poprzez empatię jakoś poradzimy sobie w tym życiu.” – usłyszałam ostatnio od pewnego fantastycznego człowieka, który na nowo pokazał mi jak proste gesty pokoju mają wielką moc przemieniania rzeczywistości.

Myślę, że jeżeli nie odnajdziemy w sobie tej empatii, gestów pokoju, szacunku i zrozumienia coraz częściej będziemy obserwować przejawy „odspołecznienia”, marginalizacji i kategoryzacji. Jeżeli nie zrozumiemy, że nie ma jednej definicji słowa „normalny” i jeżeli nie zaczniemy na nowo tworzyć tego fundamentu nigdy nie zbudujemy relacji związanych z zaufaniem czy jednością. Ale jak mamy zacząć budować skoro tak często nawet nie próbujemy słuchać?

Potrzebujemy nagląco postaw szacunku wobec ludzi, których spotykamy. Postaw szacunku wobec ludzi, o których tylko słyszymy, tym bardziej wobec ludzi, których nie znamy. Potrzebujemy słuchać o życiu innym od naszego i uczyć się zrozumienia dla myśli innych niż własne. Nagląco potrzebujemy kochać.