Drogi Nieznajomy

By 15 listopada 2019Bez kategorii, zaproszenie

Dziś współorganizowałam kolejne warsztaty pisarskie podczas III. Światowego Dnia Ubogich w Namiocie Spotkań w Krakowie.  Jest to dla mnie niezwykle ważne miejsce, bo mam wrażenie, że to właśnie tam, trzy lata temu, prawdziwie spotkałam Człowieka. Rok temu, podczas warsztatów, pisaliśmy dzienniki, wiersze, opowiadania i listy. Dzisiaj skupiliśmy się tylko na tych ostatnich i mam wrażenie, że te kilka godzin zostanie ze mną już na zawsze.

Gdy trzy lata temu pojawiłam się w Namiocie Spotkań bardzo szybko pokochałam te szczere i serdeczne dialogi, ciepło i wzruszenia. Poznałam wtedy Krzyśka – poetę, mówiącego w kilku językach, Pawła-  artystę, który kilka miesięcy później podarował mi swój rysunek, Beatę, która uwielbia śpiewać, Sylwię i Jacka. Rozmawialiśmy długo i szczerze, a gdy Światowy Dzień Ubogich dobiegł końca, zrobiłam wszystko, żeby ponownie się z nimi spotkać. Z czasem zaczęłam nazywać ich Przyjaciółmi.

Dziś nie było już żadnego z nich.

Z powodu śmierci, wyjazdu, pracy czy choroby. Z niektórymi mam kontakt telefoniczny, z niektórymi nigdy już nie będę miała możliwości porozmawiać.

Myślałam o tym, gdy rozkładałam potrzebne akcesoria do warsztatów i przytłaczał mnie smutek spowodowany pustką i wspomnieniami. Po chwili jednak podszedł do mnie Bartek, którego poznałam na Plantach i swoim teatralnym głosem zaczął żartować. Zrozumiałam jak wiele się zmieniło przez te trzy lata i jak wiele silnych, nowych więzi powstało w trakcie cotygodniowych spotkań wspólnoty Hanna z osobami w kryzysie bezdomności.

Bartek żartował, ale jeszcze nie chciał nic pisać. Powiedział, że przyjdzie później. I rzeczywiście przeszedł, ale dopiero jako ostatni…

Zastanawiałam się jak opisać uczucie towarzyszące pisaniu listów wspólnie z drugą osobą. Zastanawiałam się w trakcie warsztatów, gdy pomagałam uwieczniać słowa. Zastanawiałam się, gdy wracałam do domu. Ciągle próbuję znaleźć ten odpowiedni opis.

Wzruszyłam się, gdy 28- letni Rafał poprosił mnie, żebym pomogła mu napisać list do Rodziców, z którymi nie miał kontaktu od kilku miesięcy. Dziękował, przepraszał, mówił, że kocha. Płakał przy tym, wstydził się, otwierał nagle, milczał i śmiał serdecznie. Przerywał, żeby opowiedzieć historię. Zapisaliśmy całą stronę. Złożyliśmy kartkę na cztery i włożyliśmy do koperty.

Kolega Rafała długo się wahał. Nie chciał nic pisać. Nie namawiałam. Przyszedł po kilkunastu minutach, mówiąc, że jednak chciałby przekazać kilka słów swojej mamie. Uciekł z domu, zapewniał, że czuje się dobrze, że potrzebuje czasu i że kocha… Zapisaliśmy pół strony. Pół strony słów, które właśnie zmieniały rzeczywistość.

Podeszłam do Maćka. Siedział sam. Powiedziałam, że piszemy listy. Wstał od razu. Chciał napisać do dzieci. Tylko dwa zdania. Płakał i dziękował. Te dwa zdania również włożyliśmy do koperty. Dwa zdania. Tym bardziej nakleiliśmy “priorytet”.

Marysia również pisała do dzieci. Powtarzała, że tęskni, że wcześniej nie pomyślała, żeby napisać. Adam pisał po angielsku, Krysia wolała rozmawiać, Marek próbował zostawić jedynie cytaty, Andrzej wymyślił piosenkę.

Osoby, z którymi współtworzyłam warsztaty pomagały pisać listy do ukochanych, do samotnych, do kumpli sprzed lat i do Boga. Napisaliśmy ponad 20 listów.

Rozmawialiśmy i słowa płynnie przenosiliśmy na papier. Moment zderzenia długopisu z kartką i czyjeś mocne słowa, że kocha, że zawsze bał się powiedzieć… Ten moment zapamiętam najlepiej. Tym momentem mogłabym zdefiniować wszystkie te godziny. Tworzył on niezwykle osobiste spotkanie z Człowiekiem, który czuje, który przeżywa, który ma swoją przeszłości i ludzi, na których mu zależy.

Fenomen, o którym nie mogę przestać myśleć. Przeżycia, uczucia i troski, które tworzą Człowieka i pozwalają prawdziwie go poznać. Gdy zaczynasz pisać o tym listy, uświadamiasz sobie, że żadne słowo nie jest tu normą, że każde zdanie stanowi unikatową i fenomenalną historię danej jednostki. A potem dostrzegasz, że nie dotyczy to tylko listów. Dostrzegasz, że norma społeczna nie jest prawdziwa. Jest po prostu bezpieczna, wpisuje w schemat, mówi, że tylko pod pewnymi warunkami będziesz normalny.

Dziś te dialogi w formie listów mocno mi pokazały, że nie ma jednej właściwej historii przeżywania, istnienia i budowania relacji. Nie ma schematu wpasowywania się w ustalone ramy życia. Może będzie ono jednostronicową historią albo dwuzdaniowym bólem, słowną radością albo milczącym nieszczęściem. Koślawo zapisaną wdzięcznością czy piękną i równą tragedią.

Możemy więc powtarzać, że osoby w kryzysie bezdomności nie wpisują się w jakąś znaną przez nas normę. Ale czy ktokolwiek tak naprawdę się wpisuje?

Moje myśli potwierdził Bartek, który początkowo żartując, obiecał, że wróci i napisze list. Przyszedł jako ostatni. Zaznaczył, że będzie pisał do nieznajomego, że chce napisać do wszystkich wykluczonych, samotnych i przeżywających tragedie związane z konfliktami zbrojnymi na świecie. Wyraził zgodę na publikację tych kilku zdań:

„Drogi Nieznajomy,

nigdy nie mieliśmy okazji się poznać. Nie znasz mnie. Prawdopodobnie nigdy nie czułem takiego bólu, ale chcę Ci powiedzieć, że jestem z Tobą.

Mam nadzieję, że znajdziesz w sobie siłę, żeby powstać. Zasługujesz na to. Zasługujesz na dobre życie.

Będę myślał o Tobie, mój Przyjacielu, którego nigdy nie poznałem. Nie poddawaj się. Masz w sobie siłę, by tworzyć przyszłość.

Nikt”