
Życie w różny sposób d o s i ę g a Istnienia, które spotykamy na swojej drodze. Cenię to słowo w tym kontekście, bo ukazuje nieuchronność zmagania i kontaktu z rzeczywistością.
Obserwujemy te dosięgające dłonie codzienności w zmęczonej twarzy naprzeciwko, w przygarbionej sylwetce obok, we łzach wyłaniających się zza horyzontu, w wewnętrznym milczeniu z oddali lub krzyku tak bliskim.
Myślę o słowach Simone Weil, która pisała, że właśnie w tej dosięgającej rzeczywistości przejawem pełni miłości jest umiejętność zadania drugiemu człowiekowi pytania: „przez co przechodzisz?”.
Widzę, jak to pytanie wychodzi naprzeciw tej zmęczonej twarzy, przygarbionej sylwetce, łzom, milczeniu czy krzykom. Widzę, jak spokojnie otacza przestrzeń i zapewnia o obecności. Jednocześnie czuję, że ważny jest ten czas, w którym słuchamy o drodze, o zmaganiach, o tych dotkliwie dosięgających sekundach, wydarzeniach, momentach. Ważny jest czas, w którym jedynym wsparciem pozostaje właśnie to pytanie i postawa gotowości na wszelkie słowa lub ciszę.
To jedno pytanie nie zmienia rzeczywistości, słowa wciąż wydają się niedoskonałe, cisza pozostaje pustką. Jednak wraz z nim w tej zmęczonej twarzy, przygarbionej sylwetce, we łzach na policzkach, milczeniu wewnętrznym czy krzyku tak głośnym pojawia się pokrzepiająca świadomość, że na tej wymagającej drodze jest istota, która swoim byciem próbuje towarzyszyć, jednocześnie łagodząc dosięganie.
człowiek