Domowe Święta z Bezdomnymi

By 28 grudnia 2019Bez kategorii, zaproszenie

W drugi dzień świąt Bożego Narodzenia, czyli 26 grudnia 2019 roku,  już po raz czwarty krakowska wspólnota Hanna zaprosiła osoby ubogie oraz doświadczające kryzysu bezdomności na Bożonarodzeniowy Obiad. Tego dnia każdy z nas miał dom, rodzinę i poczucie bezpieczeństwa.

***

Każda środa, 18:30, Planty

Fundament budujemy w każdą środę, spotykając się z osobami doświadczającymi kryzysu bezdomności na Plantach. To właśnie tam, każdorazowo, gest dzielenia się kanapką stwarza pretekst do rozmowy, podanie kubka z kawą inicjuje opowieści o przeszłości, trudnym dzieciństwie, rodzinie, której już nie ma, pasjach, marzeniach lub dzieciach, dla których ciągle warto podejmować próbę. Uśmiech niejednokrotnie jest ratunkiem, spojrzenie – wsparciem, obecność – wzmocnieniem.

***

Październik

Rozpoczynamy przygotowania do Obiadu Bożonarodzeniowego. Ustalamy wstępny plan, konsultujemy kwestie organizacyjne. Szukamy przestrzeni, która pomieści ponad sto osób. Rozmawiamy z proboszczem parafii pw. Bożego Miłosierdzia, który wyraża zgodę na udostępnienie nam sali widowiskowej.  Miejsce jest niezwykłe. Takie, o jakim marzyliśmy. Zmieścimy się tu wszyscy, razem.

fot. Klaudia Kaszyca

***

Czwarty tydzień października, Planty

– Pani Agnieszko, będzie w tym roku Boże Narodzenie? – pyta mnie w pewną środę na Plantach Tomek, z którym siedziałam przy jednym stole w trakcie poprzednich Świąt.

– Będzie – odpowiadam z pewnością, żeby uspokoić Tomka.

– Rok temu, jak organizowaliście Święta, przypomniało mi się dzieciństwo. Czułem się jak w domu i nie ukrywam, że płakałem.

Uśmiecham się po tych słowach. Już wiem, jakie hasło będzie nam towarzyszyć w trakcie przygotowań .

***

Motywem przewodnim staje się jedno słowo: dom. Powstaje hasło: „Domowe Święta z Bezdomnymi” na przekór głosom, że „to przecież nie jest możliwe”.  Ufam, że konstrukcja słowna jest jak najbardziej adekwatna. Zakładamy “zrzutkę” o takiej nazwie i dzięki wspaniałym darczyńcom, na przestrzeni kilku tygodni, udaje nam się zebrać potrzebną sumę na zorganizowanie naszego Spotkania. Dzięki otrzymanym kwotom możemy stworzyć menu złożone z czterech dań, zakupić prezenty dla stu osób, przygotować zaproszenia, dekoracje, wydrukować śpiewniki.

***

Październik – grudzień, środa, Planty

– Mam dosyć. Mam dosyć. Mam dosyć. – powtarza z rozpaczą w głosie Paweł i patrzy mi prosto w oczy – Nie potrafię już spać na ulicy, nie potrafię z tym skończyć, d o m u  nie mam. Jestem beznadziejny, a podczas Świąt się nie zobaczymy. Już mnie nie będzie.

– Śpię na betonie. Po prostu – tłumaczy mi Magda, stojąca w kolejce do zmiany opatrunku – Nawet mi śpiwór ukradli. Gdy jesteś bezdomna to ciężko o to poczucie d o m u. Ty masz to szczęście.

– Nienawidzę siebie. Moje natręctwa sprawiają, że próbuję ze sobą skończyć. Nie mam d o m u. Jednym moim domem był dom dziecka – zwierza się Kamil w trakcie naszej rozmowy. Jest w moim wieku – Boję się, jak nie wiem co – dodaje po każdym zdaniu.

– Kiedyś byłem świetnym tancerzem. W  d o m u  ciągle była muzyka. Teraz jeżdżę na wózku, ale ciągle to uwielbiam. Pokażę pani! – zapewnia Tomek i rzeczywiście bierze moją dłoń i robi obrót. Śmieje się serdecznie.

***

Październik – grudzień, intensywne przygotowania do Spotkania Bożonarodzeniowego

Formujemy ekipy odpowiedzialne za przygotowanie Świąt. Tym sposobem powstaje grupa gastronomiczna, dekoracyjna, kelnerska, muzyczna, porządkowa, transportowa, prezentowa i finansowa. Każdy dodaje od siebie zaangażowanie i pracę. Na całość aktywności składają się poszczególne zdania, które obejmują fantastyczni ludzie ze wspólnoty Hanna: tworzenie projektów winietek, karteczek na prezenty i 80 ręcznie wykonanych zaproszeń. Każda bliska nam osoba otrzymuje imienne zaproszenie na Spotkanie Bożonarodzeniowe z dołączoną mapką. Projekt menu dla każdej z zaproszonych osób, które układamy później na stołach. Dekorowanie sali na nasze Spotkanie w pewną listopadową sobotę. Dzięki cudownie kreatywnej grupie, sala zamienia się w ciepłą i domową przestrzeń. Pieczenie ponad 800 pierniczków, które dokładamy później do prezentów. W tym czasie grupa prezentowa kupuje główne prezenty. W kolorowych torbach znajdują się między innymi ręcznie robione czapki przez Stowarzyszenie Rodziców i Przyjaciół Dzieci z Zespołem Downa “Tęcza”. Zamawianie kolejnych potraw na nasz Obiad. Kontrolowanie finansów, transport i rozmowy z gospodarzami sali, kontakt z mediami, projekt śpiewników, czuwanie nad terminami i kontaktem z darczyńcami. Grupa prezentowa, w piątek przed samymi Świętami, pakuje sto toreb z prezentami.

fot. Klaudia Kaszyca

***

Pasterka. Moja rodzinna miejscowość.  

Proboszcz mówi, że pragnie po Mszy podzielić się z parafianami opłatkiem. Wszyscy składają sobie życzenia, śmieją się. Ciągle słyszę o „domowych Świętach”.  Biorę opłatek i wychodzę na zewnątrz. Już wiem, że będzie klęczał tam Rafał, kumpel z ulicy, z czapką. Podchodzę, witam się, pokazuję opłatek, ale zaznaczam, żeby jeszcze nie wstawał. Wiem, że to dla niego najlepszy czas.

– Aga, tu nie o to chodzi – kręci głową i próbuje wstać – Nie chodzi o pieniądze – tłumaczy. Próbuję zapewnić, że mogę poczekać, ale powtarza ponownie to samo zdanie – Tu nie chodzi o pieniądze.

Podnosi się na chwiejnych nogach, rezygnując ze świątecznej hojności wychodzącego tłumu. Wzrusza mnie ten gest ogromnie. Dzielimy się opłatkiem i oboje wiemy, czego sobie życzyć. Siadamy na ławce i rozmawiamy.

– Dajecie mi radość! Jesteście radością! Zawsze, gdy ze mną rozmawiacie. Dziękuję! O właśnie! – woła ze śmiechem i macha mojemu bratu, który właśnie się do nas zbliża.

Wracam do domu ze świadomością prawdziwych narodzin. W drugim człowieku, w słowach i gestach. Myślę o nadchodzącym Spotkaniu Bożonarodzeniowym i o tym, że „chodzi w nim” o ciepło, więź i troskę. Próbuję napisać kilka zdań, które powiem na przywitanie naszych gości w drugi dzień Świąt. Rafał stanowi dużą inspirację. Mam wrażenie, że dzięki niemu coraz mocniej rozumiem „o co chodzi”.

fot. Klaudia Kaszyca

***

26 grudnia 2019 rok, drugi dzień Świąt, Spotkanie Bożonarodzeniowe

Spotykamy się na miejscy już o 12:00, bo przed nami ostateczne przygotowania. Dopasowujemy ustawienie stołów do naszych potrzeb, układamy zastawę, sprawdzamy nagłośnienie, kroimy ciasta, przygotowujemy kuchnię, naklejamy strzałki, ułatwiające znalezienie drogi, szykujemy prezenty, ustalamy plan. Przekazujemy ostatnie słowa i rozdzielenie zadań.

O godzinie 15:00 witamy naszych gości. Wchodzą z radością, śmieją się, zagadują już na samym wejściu. Przecież wszyscy się znamy. Spotykamy się w każdą środę.

Przy stołach czekają już osoby, które tego dnia będą towarzyszyć zaproszonym podczas posiłku, wspólnie rozmawiać, słuchać, opowiadać. Sala wypełnia się, pusta przestrzeń zostaje zdominowana przez ludzi i ich pragnienie współistnienia.

– Dziś każdy z nas ma d o m. – zaznaczam podczas powitania, bo mocno zależy mi, żeby to wybrzmiało. I mocno w to wierzę. W przeciągu tych kilku godzin odnajdujemy te „cztery ściany” w spojrzeniach, gestach, dobrych słowach, w sobie nawzajem.

fot. Klaudia Kaszyca

***

– Dzięki Wam!  – słyszę od Krzyśka podczas dzielenia się opłatkiem – Czuję się bardzo dobrze. Trochę nie wierzę w to, co się dzieje.

– Jest naprawdę pięknie, aż chce się żyć – mówi Ewa.

– Odkąd straciłem dziadka, dawno nie czułem się tak, jak teraz – powierza mi te słowa Piotrek, gdy śpiewamy kolędy. Początkowo powstrzymuje łzy, ale potem pozwala sobie na wzruszenie.

– Jednak jestem. –  mówi mi spokojnie Paweł, który kilka tygodni wcześniej zaznaczał zrozpaczony, że ma dosyć i że już w Święta go z nami nie będzie – Nie sądziłem, że to się wydarzy. Dziękuję!

W trakcie Spotkania ciągle biegam, słyszę pytania, odpowiadam, stresuję się. Wszystkie kilkutygodniowe plany i przygotowania nagle się urzeczywistniają. Niezwykle sprawnie działa grupa kelnerska i kuchenna, co chwilę pojawiają się nowe posiłki. Gospodynie i gospodarze stołów radzą sobie fenomenalnie. Rozmawiają, słuchają, towarzyszą. Kilka osób czuwa na recepcji, w międzyczasie są przygotowywane i imiennie podpisywane prezenty, witamy spóźnionych gości. Jest naprawdę cudownie!

fot. Klaudia Kaszyca

Zatrzymuję się na chwilę, gdy rozpoczynamy śpiewanie kolęd. Są skrzypce, gitara, bęben. Siadam na podeście, skąd widzę całą salę i wszystkich naszych gości. Widzę ich uśmiechy, wzruszenia, łzy, radości, słowa i zaangażowanie w śpiewanie. Widzę zamknięte oczy i poruszające się usta w rytm muzyki, objęcia, milczenie, ciepłe światło, ufne spojrzenia.

Wzruszam się. Na chwilę całe napięcie znika i myślę sobie, że nie chciałabym być w żadnym innym miejscu. Czuję dom, odnajduję go w każdej i każdym z osobna i widzę jak tworzą się pomiędzy nami niewidzialne ściany. Obejmuje nas troska, serdeczność i ciepło.

Po prostu jesteśmy. Wspólnie siedzimy, śpiewamy, rozmawiamy. (Jak) w domu. W  d  o m u.