
W drugi dzień świąt Bożego Narodzenia, czyli 26 grudnia 2019 roku, już po raz czwarty krakowska wspólnota Hanna zaprosiła osoby ubogie oraz doświadczające kryzysu bezdomności na Bożonarodzeniowy Obiad. Tego dnia każdy z nas miał dom, rodzinę i poczucie bezpieczeństwa.
***
Każda środa, 18:30, Planty
Fundament budujemy w każdą środę, spotykając się z osobami doświadczającymi kryzysu bezdomności na Plantach. To właśnie tam, każdorazowo, gest dzielenia się kanapką stwarza pretekst do rozmowy, podanie kubka z kawą inicjuje opowieści o przeszłości, trudnym dzieciństwie, rodzinie, której już nie ma, pasjach, marzeniach lub dzieciach, dla których ciągle warto podejmować próbę. Uśmiech niejednokrotnie jest ratunkiem, spojrzenie – wsparciem, obecność – wzmocnieniem.
***
Październik
Rozpoczynamy przygotowania do Obiadu Bożonarodzeniowego. Ustalamy wstępny plan, konsultujemy kwestie organizacyjne. Szukamy przestrzeni, która pomieści ponad sto osób. Rozmawiamy z proboszczem parafii pw. Bożego Miłosierdzia, który wyraża zgodę na udostępnienie nam sali widowiskowej. Miejsce jest niezwykłe. Takie, o jakim marzyliśmy. Zmieścimy się tu wszyscy, razem.

***
Czwarty tydzień października, Planty
– Pani Agnieszko, będzie w tym roku Boże Narodzenie? – pyta mnie w pewną środę na Plantach Tomek, z którym siedziałam przy jednym stole w trakcie poprzednich Świąt.
– Będzie – odpowiadam z pewnością, żeby uspokoić Tomka.
– Rok temu, jak organizowaliście Święta, przypomniało mi się dzieciństwo. Czułem się jak w domu i nie ukrywam, że płakałem.
Uśmiecham się po tych słowach. Już wiem, jakie hasło będzie nam towarzyszyć w trakcie przygotowań .
***
Motywem przewodnim staje się jedno słowo: dom. Powstaje hasło: „Domowe Święta z Bezdomnymi” na przekór głosom, że „to przecież nie jest możliwe”. Ufam, że konstrukcja słowna jest jak najbardziej adekwatna. Zakładamy “zrzutkę” o takiej nazwie i dzięki wspaniałym darczyńcom, na przestrzeni kilku tygodni, udaje nam się zebrać potrzebną sumę na zorganizowanie naszego Spotkania. Dzięki otrzymanym kwotom możemy stworzyć menu złożone z czterech dań, zakupić prezenty dla stu osób, przygotować zaproszenia, dekoracje, wydrukować śpiewniki.
***
Październik – grudzień, środa, Planty
– Mam dosyć. Mam dosyć. Mam dosyć. – powtarza z rozpaczą w głosie Paweł i patrzy mi prosto w oczy – Nie potrafię już spać na ulicy, nie potrafię z tym skończyć, d o m u nie mam. Jestem beznadziejny, a podczas Świąt się nie zobaczymy. Już mnie nie będzie.
– Śpię na betonie. Po prostu – tłumaczy mi Magda, stojąca w kolejce do zmiany opatrunku – Nawet mi śpiwór ukradli. Gdy jesteś bezdomna to ciężko o to poczucie d o m u. Ty masz to szczęście.
– Nienawidzę siebie. Moje natręctwa sprawiają, że próbuję ze sobą skończyć. Nie mam d o m u. Jednym moim domem był dom dziecka – zwierza się Kamil w trakcie naszej rozmowy. Jest w moim wieku – Boję się, jak nie wiem co – dodaje po każdym zdaniu.
– Kiedyś byłem świetnym tancerzem. W d o m u ciągle była muzyka. Teraz jeżdżę na wózku, ale ciągle to uwielbiam. Pokażę pani! – zapewnia Tomek i rzeczywiście bierze moją dłoń i robi obrót. Śmieje się serdecznie.
***
Październik – grudzień, intensywne przygotowania do Spotkania Bożonarodzeniowego
Formujemy ekipy odpowiedzialne za przygotowanie Świąt. Tym sposobem powstaje grupa gastronomiczna, dekoracyjna, kelnerska, muzyczna, porządkowa, transportowa, prezentowa i finansowa. Każdy dodaje od siebie zaangażowanie i pracę. Na całość aktywności składają się poszczególne zdania, które obejmują fantastyczni ludzie ze wspólnoty Hanna: tworzenie projektów winietek, karteczek na prezenty i 80 ręcznie wykonanych zaproszeń. Każda bliska nam osoba otrzymuje imienne zaproszenie na Spotkanie Bożonarodzeniowe z dołączoną mapką. Projekt menu dla każdej z zaproszonych osób, które układamy później na stołach. Dekorowanie sali na nasze Spotkanie w pewną listopadową sobotę. Dzięki cudownie kreatywnej grupie, sala zamienia się w ciepłą i domową przestrzeń. Pieczenie ponad 800 pierniczków, które dokładamy później do prezentów. W tym czasie grupa prezentowa kupuje główne prezenty. W kolorowych torbach znajdują się między innymi ręcznie robione czapki przez Stowarzyszenie Rodziców i Przyjaciół Dzieci z Zespołem Downa “Tęcza”. Zamawianie kolejnych potraw na nasz Obiad. Kontrolowanie finansów, transport i rozmowy z gospodarzami sali, kontakt z mediami, projekt śpiewników, czuwanie nad terminami i kontaktem z darczyńcami. Grupa prezentowa, w piątek przed samymi Świętami, pakuje sto toreb z prezentami.

***
Pasterka. Moja rodzinna miejscowość.
Proboszcz mówi, że pragnie po Mszy podzielić się z parafianami opłatkiem. Wszyscy składają sobie życzenia, śmieją się. Ciągle słyszę o „domowych Świętach”. Biorę opłatek i wychodzę na zewnątrz. Już wiem, że będzie klęczał tam Rafał, kumpel z ulicy, z czapką. Podchodzę, witam się, pokazuję opłatek, ale zaznaczam, żeby jeszcze nie wstawał. Wiem, że to dla niego najlepszy czas.
– Aga, tu nie o to chodzi – kręci głową i próbuje wstać – Nie chodzi o pieniądze – tłumaczy. Próbuję zapewnić, że mogę poczekać, ale powtarza ponownie to samo zdanie – Tu nie chodzi o pieniądze.
Podnosi się na chwiejnych nogach, rezygnując ze świątecznej hojności wychodzącego tłumu. Wzrusza mnie ten gest ogromnie. Dzielimy się opłatkiem i oboje wiemy, czego sobie życzyć. Siadamy na ławce i rozmawiamy.
– Dajecie mi radość! Jesteście radością! Zawsze, gdy ze mną rozmawiacie. Dziękuję! O właśnie! – woła ze śmiechem i macha mojemu bratu, który właśnie się do nas zbliża.
Wracam do domu ze świadomością prawdziwych narodzin. W drugim człowieku, w słowach i gestach. Myślę o nadchodzącym Spotkaniu Bożonarodzeniowym i o tym, że „chodzi w nim” o ciepło, więź i troskę. Próbuję napisać kilka zdań, które powiem na przywitanie naszych gości w drugi dzień Świąt. Rafał stanowi dużą inspirację. Mam wrażenie, że dzięki niemu coraz mocniej rozumiem „o co chodzi”.

***
26 grudnia 2019 rok, drugi dzień Świąt, Spotkanie Bożonarodzeniowe
Spotykamy się na miejscy już o 12:00, bo przed nami ostateczne przygotowania. Dopasowujemy ustawienie stołów do naszych potrzeb, układamy zastawę, sprawdzamy nagłośnienie, kroimy ciasta, przygotowujemy kuchnię, naklejamy strzałki, ułatwiające znalezienie drogi, szykujemy prezenty, ustalamy plan. Przekazujemy ostatnie słowa i rozdzielenie zadań.
O godzinie 15:00 witamy naszych gości. Wchodzą z radością, śmieją się, zagadują już na samym wejściu. Przecież wszyscy się znamy. Spotykamy się w każdą środę.
Przy stołach czekają już osoby, które tego dnia będą towarzyszyć zaproszonym podczas posiłku, wspólnie rozmawiać, słuchać, opowiadać. Sala wypełnia się, pusta przestrzeń zostaje zdominowana przez ludzi i ich pragnienie współistnienia.
– Dziś każdy z nas ma d o m. – zaznaczam podczas powitania, bo mocno zależy mi, żeby to wybrzmiało. I mocno w to wierzę. W przeciągu tych kilku godzin odnajdujemy te „cztery ściany” w spojrzeniach, gestach, dobrych słowach, w sobie nawzajem.

***
– Dzięki Wam! – słyszę od Krzyśka podczas dzielenia się opłatkiem – Czuję się bardzo dobrze. Trochę nie wierzę w to, co się dzieje.
– Jest naprawdę pięknie, aż chce się żyć – mówi Ewa.
– Odkąd straciłem dziadka, dawno nie czułem się tak, jak teraz – powierza mi te słowa Piotrek, gdy śpiewamy kolędy. Początkowo powstrzymuje łzy, ale potem pozwala sobie na wzruszenie.
– Jednak jestem. – mówi mi spokojnie Paweł, który kilka tygodni wcześniej zaznaczał zrozpaczony, że ma dosyć i że już w Święta go z nami nie będzie – Nie sądziłem, że to się wydarzy. Dziękuję!
W trakcie Spotkania ciągle biegam, słyszę pytania, odpowiadam, stresuję się. Wszystkie kilkutygodniowe plany i przygotowania nagle się urzeczywistniają. Niezwykle sprawnie działa grupa kelnerska i kuchenna, co chwilę pojawiają się nowe posiłki. Gospodynie i gospodarze stołów radzą sobie fenomenalnie. Rozmawiają, słuchają, towarzyszą. Kilka osób czuwa na recepcji, w międzyczasie są przygotowywane i imiennie podpisywane prezenty, witamy spóźnionych gości. Jest naprawdę cudownie!

Zatrzymuję się na chwilę, gdy rozpoczynamy śpiewanie kolęd. Są skrzypce, gitara, bęben. Siadam na podeście, skąd widzę całą salę i wszystkich naszych gości. Widzę ich uśmiechy, wzruszenia, łzy, radości, słowa i zaangażowanie w śpiewanie. Widzę zamknięte oczy i poruszające się usta w rytm muzyki, objęcia, milczenie, ciepłe światło, ufne spojrzenia.
Wzruszam się. Na chwilę całe napięcie znika i myślę sobie, że nie chciałabym być w żadnym innym miejscu. Czuję dom, odnajduję go w każdej i każdym z osobna i widzę jak tworzą się pomiędzy nami niewidzialne ściany. Obejmuje nas troska, serdeczność i ciepło.
Po prostu jesteśmy. Wspólnie siedzimy, śpiewamy, rozmawiamy. (Jak) w domu. W d o m u.